wtorek, 22 października 2013

Prolog

Ciemność.
Znowu to się stało.
Znowu.
Nie chcę do tego wracać.
Czuję ból. Mentalny, obezwładniający, odbierający możliwość racjonalnego myślenia ból.
Biegnę na oślep, nawet nie próbując się odwracać. Nie chcę wiedzieć, co kryje się za mną. Słyszę szelest szat potworów nocy. Ich lekki, prawie niesłyszalny oddech przyprawia mnie o gęsią skórkę. Wciąż biegnę. Uderzam o pnie drzew; amortyzuję wszystko podrapanymi i zakrwawionymi dłońmi. Czuję mocne szarpnięcie i po chwili leżę pośród mchu. Wystające korzenie drzew oplatają moje nogi i ręce, uniemożliwiając ruch. Ostatkiem sił odwracam się na plecy, wyruszając na spotkanie demonom moich wspomnień. Czarny cień sunie w moją stronę. Widzę ten szyderczy uśmieszek. "Tak, jesteś słaba" - zdaje się mówić całą swoją postawą. "Ze mną nie wygrasz". Krzyczę. Wrzeszczę, mając nadzieję obudzić się z tego koszmaru. Zaciskam powieki, chcąc zatamować wspomnienia pojawiające się przed moimi oczyma. Wciąż je widzę. Uderzają we mnie, zadając mi dotkliwy ból. Na nadgarstkach pojawiają się znowu czerwone szramy. Pozostałości po mojej przeszłości. 
Nie.
Nie chcę przez to znowu przechodzić.
Nie teraz...
Spadam w nicość.
A potem otwieram oczy i napotykam ciemność. Leżę na łóżku, zamotana w kołdrę. Jestem cała mokra. Wyplątuję się z pościeli, co nie jest zbyt prostym zadaniem. Nie, jeśli ma się takie dziwne sny. Taaak, tymi korzeniami musiała być moja własna kołdra! Świetnie. Nawet martwe rzeczy mnie atakują. Wstaję z łóżka, po czym podchodzę do biurka. Na oślep szukam telefonu, który chwilę później jarzy się oślepiającym światłem.
Zasłaniam oczy ręką. Odsuwam lekko palce, spoglądając na ekran. 3:37. Pewnie. Do świtu zostało jeszcze kilka godzin. Kładę się znowu na łóżku, zwijając w kulkę i opatulając kołdrą. Walczę z ogarniającą mnie sennością... Tak bardzo nie chcę zasypiać. Boję się, że znowu powrócą. Że znowu obudzę się z krzykiem. Ja - ta najgorsza. Ten potwór bez sumienia. Ta bestia żerująca na nieszczęściu innych.
To właśnie ja.
Ja....
W końcu przegrywam.
I powracam w objęcia Morfeusza.

.................................................

Taki krótki i dziwny prolog, wiem. Nowy rozdział dodam potem~

1 komentarz: