poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział II

- Wróciłam! - wrzeszczałam już od drzwi. Trzeba przecież było zaznaczyć fakt, że moje tortury skończyły się, a ja wróciłam bez szwanku do domu. Cała i zdrowa... Chyba. Powitało mnie jedynie głośne "cholera jasna!" Mike'a i zapach spalenizny. Popołudnie zapowiadało się świetnie. Cicho, spokojnie, bez żadnych incydentów... Marzenie.
Zdjęłam buty, rzucając torbę gdzieś w kąt i skierowałam się w stronę kuchni. Nasza królewna znowu była nie w humorze. I czemu tak wcześnie w domu?! Liczyłam na jakiś wieczorny maraton filmowy... Ehh... Trudno. Ale dlaczego Mike zabierał się za gotowanie?!
Weszłam do kuchni.
- Nie musiałeś witać mnie tak wykwintnym daniem - ironizowałam, opierając się o  framugę drzwi. Mój brat wyciągał z piekarnika coś, co jeszcze pół godziny temu było zapewne czymś, co dało się zjeść bez obawy o  konsekwencje. Cóż... Teraz nie tknęłabym się tego.
- Nie możesz zamknąć się chociaż na chwilę? - warknął. Przeczesał dłońmi włosy, po czym rzucił ręczniczek na blat kuchenny. Rzeczywiście był zły. A myślałam, że to tylko kobieca przypadłość... Najwidoczniej Mike był wyjątkiem. Albo jakiś transwestyta... Wziął głęboki oddech, zapewne próbując się uspokoić, po czym dodał: - Będziemy mieć dziś wieczorem gości więc... Weź zrób coś zjadliwego.
- Będziemy? - powtórzyłam za nim. - Nie przypominam sobie, abym zapraszała tu kogokolwiek.
Blondyn westchnął.
-  Bez zbędnych pytań, dobra? Po prostu weź zrób coś - wyszedł, aby posprzątać, a ja zostałam sama. Prychnęłam. Nawet nie raczył powiedzieć  mi, kogo zaprosił! Kurwa. Czemu on nigdy nie pytał się mnie o zdanie? Owszem, to był jego dom, ale ja równie, tu mieszkałam. Więc chyba mam prawo wiedzieć o tym, kogo zaprasza? Westchnęłam. Przy akompaniamencie odkurzacza zaczęłam przeglądać zawartość kuchni. Otworzyłam lodówkę, która lekko skrzypnęła. Stojąc nieruchomo, wpatrywałam się w pustkę przede mną. Czarna dziura.
- Ekhem - odchrząknął Mike, chcąc zwrócić na siebie moją uwagę. Nawet nie zauważyłam, kiedy wyłączył odkurzacz i stanął w drzwiach kuchni, sprawdzając, co robię. - Ja tu pracuję, a ty nic nie robisz.
- Szukam natchnienia - odparłam. - I ochłody w ten jakże gorący i upalny dzień.
- Portfel jest w szafce w moim pokoju - zachichotał. Widząc moją minę szybko dodał: - Na maraton po galeriach przyjdzie czas. Teraz masz tylko zaopatrzyć lodówkę.
Przewróciłam oczami, wychodząc z kuchni. Opuszczając dom, trzasnęłam drzwiami. No bo jak inaczej mogłam zrobić? Trzeba było obwieścić mu, że zebrałam się w ekspresowym tempie i wyszłam.
Musiałam  przyznać, że supermarket był całkiem dobrze zaopatrzony. Oprócz  składników potrzebnych do zrobienia... Cóż, nie wiedziałam czego... W  każdym razie zaopatrzyłam się także w kilka paczek czipsów na długie  wieczory, gdy nie wiedziałam co z sobą zrobić. Jak tak dalej pójdzie, to będę wyglądać jak zawodniczka sumo.
Jedno było pewne: mój brat z pewnością ani razu nie był na zakupach w jakimś "normalnym" sklepie. No bo jak  można wytłumaczyć fakt, że ani w lodówce, ani w szafkach nie było prawie  niczego? Plan życia według Mike'a Black'a był prosty: jedzmy fastfoody,  a potem na operacje! Pogratulować toku myślenia. Ale jakżeby szanowny Pan i Władca Absolutny mógł się zniżyć do tego poziomu, gdzie trzeba  posmarować chleb masłem i położyć na nim szynkę lub ser? Nie, lepiej  było nie robić nic, a potem, z braku kulinarnych umiejętności, zwalić całą robotę na młodszą siostrę. Świetnie.
Założyłam słuchawki na  uszy, pogrążając się we własnym świecie bez zmartwień i trosk. Tylko ja, gitary elektryczne, perkusja i zachrypnięty głos wokalisty, śpiewający co drugi wers screamo. Nic więcej. Muzyka pozwalała mi się odciąć od świata. Zapomnieć o niepowodzeniach. Problemach. O wszystkim. Nie liczyło się nic więcej. Po prostu nie mogłam przeżyć jednego dnia, nie słuchając muzyki. To był po prostu stracony czas. Zupełnie jakby nie liczył się.
Szczerze mówiąc, Mike dorobił się niezłego apartamentu. Ładny, duży. Przestronne pomieszczenia, pięknie umeblowane pokoje... Wszystko idealnie współgrało ze sobą. Widać, ile swojego wkładu mieli rodzice. Ile pieniędzy włożyli w to. Dla kochanego synka z ambicjami. Szkoda, że ja dostałabym tylko skromne mieszkanie. Kawalerkę. Za którą musiałabym jeszcze sama płacić. Szkoła plus chodzenie do pracy. Nie wiadomo, jak to pogodzić. Skąd wziąć pieniądze na to wszystko? No ale po co mieliby wydawać pieniądze na to coś, co miało czelność nazywać się ich córką. Coś, co miało czelność się urodzić. No kurna, nie chcieli drugiego bachora to mogli nie robić, prawda? Przynajmniej miałabym święty spokój! Ale nieee, na kim wtedy mogliby wyładować swoje emocje? Jednak do jednej czynności byłam potrzebna. Niepowodzenie w pracy - ja. Zepsuta żarówka - ja. Bałagan w gabinecie ojca, nawet, jeśli omijałam to pomieszczenie szerokim łukiem - hmmm... Niech no pomyślę... A, fakt. Też JA. Co za niespodzianka. Nie domyśliłabym się. Szkoda, że mieli o mnie tak niskie mniemanie. Szkoda, że żałowali tych paru groszy na mnie. Czy ja w ogóle dostawałam kieszonkowe? Nie. A mieli za co. Cholerni skąpcy. Dlatego też założyłam konto, na które wpłacałam zaoszczędzone pieniądze. Przydadzą się na przyszłość. Byłam tego pewna. Nie no, moi rodzice byli nawet dobrzy. Dobrze się dogadywaliśmy. Chyba dobrze. A przynajmniej tak mi się wydawało. Znajomi często mówili, jakich to mam wspaniałych rodziców, jak to można pożartować z nimi... "Bo ty tu jesteś" - tak z reguły odpowiadałam. Nie kłamałam.
Spacer skończył się, a ja stałam na klatce schodowej. Powrót do rzeczywistości. Otworzyłam drzwi wejściowe, ściągnęłam buty i rzuciłam reklamówki na stół kuchenny, gdy tylko znalazłam się w pomieszczeniu. Zaczęłam ratować swoje palce przed amputacją. Te zakupy były cholernie ciężkie... A mój brat nawet nie raczył mi dać kluczyków do samochodu. Gdy odzyskały swój dawny kolor, usłyszałam głos Mike'a:
- Świetnie, teraz do pracy.
- Posprzątałeś już łazienkę? - odparłam, nie chcąc wdawać się z nim w niepotrzebną  dyskusję. Przewrócił oczami, mrucząc coś pod nosem i wyszedł. Niech idzie. Tylko by przeszkadzał. Ja natomiast zabrałam się za rozpakowywanie zakupów, zastanawiając się, co  przyrządzić. W naszej rodzinie tylko mama umiała gotować. Ja i Mike byliśmy kompletnymi antytalentami kulinarnymi i mimo szczerych chęci naszej rodzicielki nie opanowaliśmy tej umiejętności w zadowalającym stopniu. A teraz cała odpowiedzialność za kolację spadła na mnie.  Przebierając w niezliczonej ilości przepisów, które utknęły mi w głowie (ahhh, cóż za ironia), zabrałam się za przygotowanie sałatki.
- Pięknie - usłyszałam Mike'a i zza moich pleców wyłoniła się ręka, która porwała ogórka.
- Zostaw - oczywiście zbrodnia została ukarana i mój brat dostał po rękach. Mruknął tylko coś pod nosem, wychodząc. Co to miało być? Kontrola? Już któryś raz z rzędu wchodził do kuchni, sprawdzał, co robię, rzucał jakąś uwagę, po czym wychodził.
Do kolacji zostało jeszcze  dużo czasu, więc włączyłam telewizor. Przeglądając bezmyślnie kanały, w  końcu trafiłam na jakąś kreskówkę. Jedna z tych głupich bajek robiących dzieciom wodę z mózgu. Szkoda, że już nie puszczali tych starych, dobrych bajek.
- Trzeba się było domyślić -  usłyszałam za sobą i po chwili jakaś ręka rozwaliła mojego koka. Jęknęłam oburzona. - Tego typu filmy idealnie ukazują twój poziom rozwoju.
Odwróciłam głowę,  zdejmując gumkę z włosów. Blondyn zdążył przebrać się w idealnie białą  koszulę. Usiadł obok mnie, wlepiając oczy w ekran. Zakręciłam włosy,  naprawiając fryzurę.
- Cholera - mruknęłam, setny raz rozpuszczając długie kosmyki.
- To tylko włosy - wyszczerzył zęby w uśmiechu, wyraźnie zadowolony z efektu, jaki osiągnął.
Naszą wymianę zdań przerwał dzwonek do drzwi. Mój brat rzucił się do drzwi, wyłączając telewizor. Warknęłam.
-  Na TAKIE okazje daje się młodszej siostrze pieniądze do kina -  rzuciłam, zanim przekręcił zamek.  W drzwiach ukazała się średniego wzrostu brunetka. Wiedziałam! No no, Mike ma gust. Kobieta weszła do środka. Za nią podążył wysoki chłopak o jasnych  włosach. Ale... Co to za randka z młodszym rodzeństwem? Czyżby Mike potrzebował przyzwoitki?
- Cześć - przywitała się. - Jestem Megan, a to mój brat Andy.
- Ashley - odparłam krótko. Przywołałam lekki uśmiech na twarzy, ściskając podaną mi rękę. Mike poprowadził przybyłych do salonu. Sama skierowałam  się w stronę kuchni. Po chwili dołączył do mnie mój brat. - Jak chcesz to potrafisz być miła - rzucił, nastawiając wodę w czajniku.
- Ależ oczywiście. Zdobyłam pierwsze miejsce w konkursie na  ludzkie odruchy - Przeczesałam włosy, wychodząc z  pomieszczenia. Odkąd pamiętam, lubiłam eksperymentować ze swoim  wyglądem. Moje włosy były już chyba we wszystkich barwach i kombinacjach kolorów.
Mike mruknął coś pod nosem, wypychając mnie z kuchni.
...................................
Nie poraża długością. Takie pierdolenie o niczym... Całość bardziej skupia się nad przemyśleniami Ashley... Do następnego~

7 komentarzy:

  1. Omonomon *.* Bosko, idealnie, cudownie! <3 Ja tu wyczuwam spisek! :o Coś mi się wydaje... że ten chłopak będzie jakiś ah, oh, mrr i wrr ^^ Wiesz Jazz po kawie i wszystko jasne z mojego zachowania :D Jakby inaczej? xd Hio, hio... ^^ Kocham jej mózg! Taki zdrowo pokręcony, hmm jakbym mówiła o swoim? O.o możliwe... xd Od kilku dni gwałcę piosenkę 30 Seconds To Mars - The Kill <3 Czytam Twój rozdział i co chwilę nucę 'bury me!' :D Ale mam fazę... :D Było świetnie kocie! ^^

    Twoja szalooona Jazz ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawa, kawunia... A ja o herbatce ^.^" Spisek? Hmm.. Zobaczy się hehe :D. Mrrr... Kocham Jazzusiowy mózg za to~! ♥. I zaraziłaś mnie Marsami, noo... xD. Od miesiąca siedzę i słucham ich płyt o.O

      Kochanaa~~ ♥

      Usuń
  2. Cuuuudo ♥ Szkoda tylko że krótki... Ty mój kocie, piszesz suuper,bardxo ciekawie i nie pozwalam Ci na to byś kiedyś napisała mi że nie umiesz pisać, bo wtedy to ja Cię chyba zabije. Powinnaś sobie to zapamiętać, bo przecież wiem gdzie mieszkasz xd hahahhaahahahh czekam na nn !! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... Krótki, no! Słonko, Ty mnie tu nie strasz, no~! ;* Piszę średnio, wiele razy mówiłam i wiele razy powtórzę ; p

      Usuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Award.
    Więcej informacji tutaj :)
    http://scare-fanfiction.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do Liebster Award.
    Więcej informacji tutaj :)
    http://zayn-malik-dark.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Liebster Award.
    Pytania tutaj:http://imagine-about-one-direction-1d.blogspot.com/2014/01/nominacje-liebster-award.html
    Gratuluję. :)

    OdpowiedzUsuń